Opanowana chęcią załatwienia choć jednej sprawy z listy przedślubnych zakupów ruszyłam wczoraj obejrzeć buty wypatrzone przez moją siostrę w lokalnym sklepie obuwniczym. Od razu je pokochałam, niestety spotkała mnie przykra niespodzianka. Zazwyczaj noszę rozmiar 37, ewentualnie 38. I właśnie buty w tym rozmiarze przymierzyłam. Nawet 37 okazały się za duże. Z ciężkim sercem zrezygnowałam z zakupu i poszłam rozejrzeć się po innych sklepach. Dało to tylko tyle, że do domu wróciłam cała we łzach.
Jednakże po całym dniu rozpaczy stwierdziłam, że nie ma co, muszę mieć te buty, znajdę tylko do nich idealne wkładki i będą pasować. Dlatego też dziś z samego rana, co tchu, popędziłam do sklepu, aby nikt mi ich nie wykupił. I oto są:
Już rozumiem czemu moja starsza siostra w dzieciństwie chciała spać ze swoimi nowymi bucikami i nowym rowerkiem...