Właściwie wstyd się przyznać, ale dawno u pana generała nie byłam. Mimo że byłam w sąsiedztwie. Dosłownie tuż tuż. Za ścianą. Dopiero na dzień przed wigilią udało mi się wyrwać i wstąpić na parę minut. Inaczej nie miałabym spokojnego sumienia, wkrótce przecież będziemy (prawie) współlokatorami! A już na pewno będziemy korzystać ze wspólnego salonu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz